
Zaledwie tydzień zajęło nam uprzątnięcie trasy, wypakowanie samochodów, domycie się z błota przywiezionego z toru motocrossowego na Chwarznie oraz zweryfikowanie faktów i ciekawostek. Oto najważniejsze z nich...
Zaledwie tydzień zajęło nam uprzątnięcie trasy, wypakowanie samochodów, domycie się z błota przywiezionego z toru motocrossowego na Chwarznie oraz zweryfikowanie faktów i ciekawostek. Oto najważniejsze z nich...
Nawet nie wiecie jak mocno obiecujemy sobie, że to ostatnia edycja cyklocrossu organizowanego przez naszą ekipę. Narzekanie zaczyna się na 2 dni przed imprezą (kiedy w nocy, w marznącym deszczu przed stodołą w Luzinie wrzucamy snopki na przyczepkę, jeździmy po trójmieście lawetą i omijając viatolle staramy się przytargać wrak samochodu) a kończy około 4 dni po imprezie, kiedy kończymy wietrzyć pachnące kiełbachą namioty, spisujemy i podliczamy wyniki z osuszonych, ale wymęczonych kartek i wreszcie gdy wyjmujemy z zębów ostatnie ziarenka piasku, a w tym roku także i kawałki słomy.